Na ten rejs czekałem kilka miesięcy.
Magia wyspy robi swoje, więc dni się dłużyły w oczekiwaniu na dzień wypłynięcia.
Za rufą zostało prawie 600NM, w różnych warunkach.
Odwiedzone porty to Burgsvik, Visby, Lauternhorn oraz Vandburg.
Wszystko mający jacht, w pełni autonomiczny, dodatkowe żagle.
Wyspa i okolice są niesamowite, pełne zatok i miejsc w których można się zatracić.
Z pewnością tam wrócę.
Jako, że ciężko było wybrać zdjęcia, to wrzucam wszystkie 🙂